POLSKIE Maratony.PL  
10.12.2024.
The first Pole, North Pole Marathon Finisher Drukuj Poleć znajomemu
Wreszcie koniec! North Pole Maraton 2010
fot. archiwum
Od 8 kwietnia do grona tych, którzy ukończyli maraton na Biegunie Pólnocnym zaliczyć można naszego rodaka, Jest nim Krzysztof Szachna, który lubi biegać w ciekawych miejscach i ekstremalnych warunkach. Jak mówi Krzysiek, jest coś magicznego w miejscu gdzie szerokość geograficzna wynosi 90 stopni.

Zbiegają się tu wszystkie południki, czyli wszystkie strefy czasowe i ...nie obowiązuje tu zasada 4-stron świata. W tym miejscu nie ma ani wschodu, ani zachodu, nie ma rzecz jasna północy. Stojąc na Biegunie Północnym każdy kierunek i każdy krok, jaki można zrobić będzie wiódł w jedną stronę – zawsze na południe. więcej o Krzysztofie i jego wyczynach na 6. kontynentach, znajdziecie tutaj !

 

 

ROZMOWA Z

Krzysztofem Szachna

pierwszym polskim uczestnikiem North Pole Marathon i pierwszym Polakiem, który ten bieg ukończył

Katarzyna Szachna: Tato, jeszcze w piątek rano (9-go kwietnia 2010) byłeś na mroźnym Biegunie Północnym, dziś, w sobotę jesteś już w domu, w styczniu przebiegłeś australijski Cadbury Maraton w Hobart na Tasmanii – czy to wszystko nie dzieje się za szybko?

Krzysztof Szachna: Tak, masz absolutną rację. Wrócić z Bieguna Północnego do Warszawy w jeden dzień to tylko kwestia techniczna, ale ukończenie 11 maratonów w 555 dni to już inna sprawa – i muszę przyznać, że zbyt szybkie to tempo, aby je kontynuować. Przyszłe starty będę planował z mniejszą częstotliwością.

Zanim przejdziemy do Twoich planów wróćmy może na chwilę do Australii – Hobart 10 stycznia – meta Cadbury Maraton 2010 – co dalej?

Do kraju wróciliśmy w drugiej połowie stycznia, więc do startu w North Pole Maraton 2010 pozostało niewiele ponad 2 miesiące. W normalnych uwarunkowaniach to wystarczający czas, aby się przygotować, w zeszłym roku w styczniu jak pamiętasz byliśmy w Maroku (Marrakesz Maraton) zaś w marcu przebiegłem Standard Chartered Stanley Marathon na dalekich Falklandach. Tym razem sytuacja nie była jednakże normalna i od samego początku czułem presję czasu – wiedziałem, że mam go mało.

Jak wyglądały twoje wyobrażenia dotyczące Maratonu na Biegunie Północnym?

North Pole Maraton 2010
fot. archiwum
Podstawowym elementem jest zbudowanie sobie takich wyobrażeń. Tutaj dość ważną rolę odegrała witryna webowa North Pole Marathon (www. npmarathon.com). Dostępne tam zdjęcia i filmy pokazują jasno, że mamy do czynienia z warunkami ekstremalnymi. Temperatura -30oC to norma, bywa niższa, historyczne dla tego maratonu minimum to -35oC zaś maksimum to -20oC. Oczywiście należy liczyć się z wiatrem i śniegiem, wszechobecnym śniegiem. Pamiętajmy, że okolice Bieguna Północnego to nie jest ląd. Tam nie ma ziemi. To jest zamarznięty fragment Morza Arktycznego, przykrytego śniegiem. Ten śnieg odegra jeszcze swoją rolę, ale o tym później.

Jak wyglądały Twoje przygotowania?

Zacząłem od odnalezienia kolegi Jarka Rajtara – pierwszego Polaka, który ukończył ICE Marathon – bliźniaczy do North Pole Marathon bieg organizowany przez Richarda Donovana. Podobne - mordercze warunki. Jest to jeden z dwóch organizowanych na Antarktydzie maratonów, z tym, że ICE Marathon  odbywa się w głębi kontynentu w okolicach Patriot Hills, zaś Antarctica Marathon - na Wyspie Króla Jerzego, nieopodal wybrzeży Ameryki Południowej. Zdawałem sobie sprawę, iż będę się mierzył z czymś podobnym do ICE Marathon - tak wynika z opisu biegów, tak wynika z uzyskiwanych przez biegaczy czasów. Z Jarkiem spotkałem się w Krakowie, przekazał mi swoje doświadczenia i absolutnie bezcenne rady. Pod koniec stycznia rozpocząłem zatem przygotowania.

Zima w tym roku sprzyjała twoim planom – tak niskich temperatur i tyle śniegu nie mieliśmy w Polsce od dawna.

Nie będę ukrywał, że bardzo mi to pomogło. Dało szansę przetestować sprzęt. Zimowe Biegi Górskie w Falenicy ze swoim trudnym profilem trasy, stały się niejako poligonem doświadczalnym dla takich elementów jak buty, łańcuszki na buty, maski na twarz, gogle, elementy ubioru. Inne imprezy, w których w okresie przygotowawczym brałem udział to Toyota Ekomaraton Targówek oraz Dwumaraton Bydgoski. Bydgoszcz to dla mnie miejsce szczególne – nigdy jeszcze podczas Dwumaratonu nie przebiegłem maratonu – zawsze był to dystans od 5 (półmaraton) do 8 kółek (34km) i zawsze bardzo impreza ta pomagała mi w przygotowaniach do kolejnych maratonów. Tak również było i tym razem, przed North Pole Marathon.

Niedziela 4 kwietnia to dzień podwójnie w tym roku szczególny.

To dzień szczególny, gdyż to dzień Twoich urodzin a w tym roku dodatkowo był to dzień, w którym rozpocząłem podróż na Biegun Północny.

Pierwszy przystanek to Oslo.

Tak, zbiórka uczestników została wyznaczona na Wielkanocny Poniedziałek 5 kwietnia na Spitsbergenie. Mając na uwadze siatkę połączeń lotniczych do Oslo, musiałem wybrać się dzień wcześniej, aby po nocy spędzonej w hotelu przy lotnisku, w poniedziałek via Tromso w północnej części Półwyspu Skandynawskiego dotrzeć do Longyearbyen – stolicy norweskiej prowincji Svalbard.

Longyearbyen – mimo, że egzotyczny to punkt na mapie świata nam jest jakby znany.

Istotnie, to tu w zeszłym roku 6 czerwca miał miejsce Spitsbergen Marathon – można by rzec, że było to moje przetarcie biegowe w Arktyce. W kwietniu Svalbard wygląda nieco inaczej niż ten, który widziałaś w czerwcu. Jest bardzo mroźno i bardzo śnieżnie. Tu wciąż trwa zima, po mieście przechadzają się renifery, a na brzegach zatoki wylegują się foki. Lokalna fauna.

Na Spitsbergen można dotrzeć samolotami linii SAS, a jak podróżować dalej na północ?

To zapewniają już organizatorzy NP  Marathon. Powyżej 89 stopnia, niedaleko od bieguna znajduje się rosyjska baza naukowa – Barneo.  Jest ona, co roku od nowa tworzona na kilka tygodni między marcem a końcem kwietnia. Dysponuje ona ciężkim sprzętem, który jest w stanie w tych lodowych arktycznych warunkach utworzyć pas startowy dla samolotów klasy Antonov 74. Baza ta dysponuje również możliwością zakwaterowania maratończyków w specjalnych ogrzewanych namiotach. W kierunku Barneo odlecieliśmy ze Svalbardu we wtorek około 9 rano.

Co po wylądowaniu? Jakie były wrażenia?

Zimno. Okrutnie zimno i wiatr. Tego się nie spodziewałem. Wiatr w zasadzie urywał głowę. W tych warunkach mieliśmy zmierzyć się z dystansem 42k195m – wydawało się to niemożliwe, ale okazało się, że będzie jeszcze gorzej.

Jeszcze gorzej?

Spitsbergen, przed biegiem, North Pole Maraton 2010
fot. archiwum
W bazie Barneo 89,3N, North Pole Maraton 2010
fot. archiwum
Niestety tak.  Start pierwotnie planowany był na środę 7 kwietnia na 10 rano. W nocy rozpętała się jednak burza śnieżna. Trasa wyznaczona przez Richarda i oznaczona chorągiewkami przestała istnieć. Śnieg niewiadomo skąd przywiany miał głębokość od kilkunastu do kilkudziesięciu centymetrów. W obozie wydano zakaz oddalania się od namiotów. Prognozy mówiły, że sytuacja ma się poprawić. Ustalono, że kolejne decyzje zostaną podjęte około 13-14. Warto tu przy okazji dodać, iż, mimo że baza znajduje się w okolicach 130 stopnia długości geograficznej wschodniej, czyli na tym samym południku, co Korea Południowa czy zachodnia  część Australii, obowiązuje tu czas środkowo-europejski, czyli ten sam, co w Polsce. Czas ma tu szczególnie umowne znaczenie, gdyż trwa właśnie dzień polarny, więc jasno jest 24h na dobę.

Jakie nowiny przyniosła godzina 14-ta?

Zgodnie z prognozami wiatr lekko zelżał, temperatura się podniosła i podjęto decyzję, że o 16 zaczynamy bieg.

Czyli wystartowaliście.

Tak – wcześniej trzeba było się przebrać w ubiór sportowy. Podjąłem decyzję, że pobiegnę w zwykłych trialowych Nike-ach uzbrojonych w łańcuszki śnieżne, do tego ogrzewacze do butów. Na nogi – tylko jedna warstwa – ciepłe długie spodnie do biegania. Na górę trzy warstwy. Bielizna z długim rękawem, ciepła bluza i kurtka. Warstwy II i III typu wind-stopper. Na szyję – szal tulejka. Na głowę kominiarka, maska na twarz i oczywiście gogle. W namiocie, który był centralnym punktem wyznaczonej pętli zostawiłem odżywki, napoje oraz co okazało się bardzo ważne - suche dodatkowe kominiarki, rękawiczki oraz zapasowe gogle.

Jak wyglądała trasa biegu?

Dwa małe kołka wyrównawcze + 11 kółek po około 3.8km. Pokonanie takiej pętli jak się później okazało zajmowało ponad 35 minut. Trasa prowadziła po pasie startowym, a raczej po tym, co zostało z pasa startowego po burzy śnieżnej (około 1.5 km)  a następnie łukiem wracała do namiotu-bazy (około 2.3 km).

Jak się biegło?

Z Richardem przed startem, North Pole Maraton 2010
fot. archiwum
Mimo okropnego wiatru pierwsze kilka kółek było OK. Niestety później zaczęły się problemy. Pogoda niespodziewanie się zmieniła. Wróciła burza śnieżna i znacząco obniżyła się temperatura. Widoczność spadła do zera. Trasa była oznaczona fluorescencyjnymi pomarańczowymi chorągiewkami. Rozlokowane były, co 5 maksymalnie, 10 metrów. Widoczność była taka, że widziało się tylko jedną chorągiewkę – jak się do niej dobiegło, to się pojawiała następna. Co gorsza zamarzały mi z zewnętrznej strony gogle i aby cokolwiek widzieć musiałem je niekiedy ściągać.  Mróz znacząco rósł, a ja miałem nie tylko zmaltretowane nogi (łańcuszki to nie był najlepszy pomysł na lód i twardy momentami śnieg) ale przede wszystkim mokre. Dodatkowo zacząłem marznąć, czyli się wychładzać. Czas było na podjęcie jakiś kroków.

I?

Na zakończenie kolejnego - 6 kółka, zrobiłem dłuższą przerwę – zmieniłem buty na ICEbugi z kolcami, nowe ciepłe skarpety a kurtkę biegową zamieniłem na normalna ciepła kurtkę przystosowaną do arktycznego  mrozu. Biegowe rękawice zamieniłem na grube narciarskie. Od tego momentu, co kółko rotacyjnie zmieniałem gogle i kominiarki. W miarę dobrej formie przebiegłem kolejnych parę kołek – do tego o numerze 10.

Czyli do przedostatniego.

7,6 km do końca, North Pole Maraton 2010
fot. archiwum
Biegun Północny, North Pole Maraton 2010
fot. archiwum
Tak – na około 35km zamarzł mi GPS. Straciłem informacje o przebywanym dystansie i upływającym czasie. Należy przypomnieć, że biegnąc w zasadzie nikogo się nie widziało, na tym etapie część uczestników już grzała się w namiotach, inni jak ja wciąż walczyli. Jedni i drudzy z dala ode mnie. Ciężko mi było podjąć walkę z tymi dwoma ostatnimi kółkami – fizycznie już od dawna miałem wszystkiego dosyć, awaria GPS dołożyła ten drobny mały element, który spowodował, że zacząłem myśleć o tym, aby zejść z trasy. Była jedna metoda, aby te myśli przerwać… podjąć walkę – więc wyszedłem z namiotu i zaatakowałem ostatnie 8 km. Na normalnym maratonie ostatnie 8km to ciężka walka – teraz było gorzej, ale myśl, że jednak zbliżam się do mety zaczęła mi pomagać.

I wreszcie meta.

Tak – po 8 godzinach 36 minutach i 7 sekundach. Ukończyłem North Pole Maraton. Ukończyłem go na 17 miejscu na 21 startujących mężczyzn i na 21 miejscu na 25 uczestników ogółem. Ukończyłem ten maraton jako pierwszy Polak – „I am the first Pole, North Pole Marathon Finisher” – ta myśl bardzo pomagała mi walczyć na trasie, jako pierwszy z nas, który podjął tę próbę, nie mogłem i nie miałem prawa zejść z trasy, musiałem ten maraton ukończyć i ukończyłem go.

Czy możesz Tato podzielić się wrażeniami z  przyszłymi uczestnikami Maratonu na Biegunie Północnym?

Myślę, że nie tyle mogę, co powinienem ;)

Przede wszystkim warto zawsze dokładnie zapoznawać się z trasą maratonu, warunkami, jakich możemy oczekiwać oraz co nie mniej istotne z profilem czy też krótkim rysem biograficznym uczestników danego biegu, – jeżeli takie informacje są dostępne.

Co jest charakterystyczne dla uczestników North Pole Marathon?

To, że są oni ULTRA-maratończykami. Każdy z nich ma za sobą doświadczenia w biegach na 100km, 100 mil bądź jeszcze dłuższych. To oznacza, że każdy z uczestników ma za sobą doświadczenia w wielogodzinnym bieganiu.

To jest Drogi, przyszły uczestniku North Pole Marathon klucz – sugeruję i doradzam zmierzyć się z bieganiem wielogodzinnym najpierw na trasach ultra-maratonów (50+km), zebrać własne doświadczenia, poznać swój organizm i jego reakcję na wielogodzinne zmaganie się z dystansem, ciężką trasą, pogodą i własnymi słabościami.

Ja niestety tych doświadczeń nie miałem. Mój najdłuższy bieg to maratoński debiut w Warszawie w 2008 – czas 4:33:30. Wszystkie inne maratony biegałem już szybciej, a ostatnie w okolicach 3:50. Teraz przyszło mi walczyć na trasie ponad 8,5 godziny – nie byłem do tego gotowy i przed tym przyszłych uczestników przestrzegam….

Słowo podsumowania?

Przede wszystkim słowa podziękowań. Dla Twojej mamy i Ciebie za wyrozumiałość. Jarek Rajtar już w tym tekście został wymieniony – rady jego były dla mnie absolutnie bezcenne – Jarku dziękuję. Firearrow – Sylwio dziękuję! Dodam, że Sylwia zmagała się z mrozem na Bajkale – jej rady bardzo mi pomogły. Aleksandra Ola – czyli dziewczyna, którą ganiałem na trasie Zimowych Biegów Górskich i Grand Prix Warszawy. Półmaraton Warszawski przebiegliśmy razem – Olu, Wielkie Dzięki. Ciepłe słowa należą się wszystkim przyjaciołom z tras biegowych: Wioli, Karolinie Agnieszce, Siulce, Darkowi, Maćkowi, Bartkowi – całej biegowej nacji.

A co z Biegunem?

Harmonogram całej wyprawy przez anormalne warunki pogodowe został totalnie zburzony. Maraton miał zacząć się w środę o 10 a zaczął o 16 i zakończył grubo  po północy w czwartek. W czwartek warunki wciąż nie dawały możliwości, aby samolot po nas przyleciał. Pas startowy nie istniał, a warunki uniemożliwiały jego odtworzenie. Czwartek, zatem przesiedzieliśmy w namiotach, a w piątek rano, gdy nastąpiła poprawa pogody, śmigłowcem MI-8 zostaliśmy dowiezieni na Biegun Północny.

Jest coś magicznego w miejscu gdzie szerokość geograficzna wynosi 90 stopni. Zbiegają się tu wszystkie południki, czyli wszystkie strefy czasowe i ...nie obowiązuje tu zasada 4-stron świata. W tym miejscu nie ma ani wschodu, ani zachodu, nie ma rzecz jasna północy. Stojąc na Biegunie Północnym każdy kierunek i każdy krok, jaki można zrobić będzie wiódł w jedną stronę – zawsze na południe.

Co z kolejnymi startami, jakie masz plany?

Na razie odpoczynek a potem zobaczymy. Na ten rok planowałem Australię, Biegun Północny, udział w biegu na 50km, jeden może dwa maratony na jesieni i wyprawę na Antarktydę. Postaram się te plany zrealizować.

 

 

 

 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
Webdesign by Webmedie.dk Ny hjemmeside