21.11.2024.
Kolejny wywiad z cyklu „Tego nie opowiemy w szatni” Drukuj Poleć znajomemu
fot. POLSKIE Maratony.PL
Zapraszamy na wywiad z "Trójkołamaczem w natarciu". Dla niego każdy maraton to wyzwanie. Bieganie dla samego biegania? Takie coś dla niego nie istnieje!

 

 

 

 

 

ROZMOWA Z

Mariuszem Szostak

Maratończykiem, członkiem elitarnej formacji Wojska Polskiego

 

fot. POLSKIE Maratony.PL
fot. POLSKIE Maratony.PL
Bieganiem zaczął interesować się od 2004 roku. Pierwszym maratonem, w którym wziął udział był Maraton Warszawski w 2006 roku z bardzo „słabym” wynikiem - jak sam twierdzi - 3h 24min. Dwukrotny zdobywca Korony Maratonów Polskich. Wielokrotny zwycięzca Dwumaratonu Bydgoskiego.

 

Andrzej Derfert: Mariusz, czy na ważne zawody zabierasz ze sobą tylko wytrenowanie, kondycję fizyczną podpartą właściwą dietą i zdrowym stylem życia, czy zabierasz coś jeszcze, może jakiś totem, swoiste modły, pocałunek od dziewczyny (żony), COŚ?

fot. POLSKIE Maratony.PL
fot. POLSKIE Maratony.PL
Mariusz Szostak: Na każde zawody staram się być przygotowany i w ich trakcie daję z siebie 110%. Jednak są dni lepsze, a niekiedy gorsze i tego niestety nie da się przezwyciężyć. Wtedy zostaje walka z sobą. Jeżeli chodzi o dietę, to nie odmawiam sobie dobrego i smacznego jedzenia, jednak staram się jeść pożywne produkty, a reszta to trening. Nie mam również żadnych talizmanów, nie chodzę do cyganki lub wróżki i nie posiadam czarodziejskiej mocy, chociaż niektórzy myślą, że ją mam.

 

Mariusz, podczas Dwumaratonów Bydgoskich, na których się często widzimy, zawsze jest taka sytuacja. Stoję przy punkcie odżywczym i widzę, że się zbliżasz, czyli „wpadasz jak po ogień”. Wtedy usuwam z drogi wszelkich dyskutantów i biegaczy amatorów. Wtedy wpadasz Ty i z porwanego w locie kubka zostaje Ci około 1/3 napoju. Czy zawsze i bezkompromisowo walczysz o wynik w każdym biegu czy tylko wtedy, gdy chodzi o czas do klasyfikacji ogólnej, grand prix, pokonanie rywala, dorwanie gościa, itd., itp.?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Każde zawody są dla mnie sprawdzianem, na którym staram się uzyskać jak najlepszy wynik, niezależnie od rangi zawodów i klasyfikacji, czy to ogólnej, czy innej. Wiadomo, że jak biegnę to trzymam się zawodników z czołówki  i dążę do tego, aby zrobić bardzo dobry wynik, co później procentuje dobrym miejscem. 

 

 

Bieganie w pełnym umundurowaniu z 10. kg odważnikiem na plecach – czy to dla Ciebie jest wypaczenie maratonu czy wręcz przeciwnie, powrót do jego historii i sensu tej ikony. Wszak Filippides był żołnierzem. Nawiązuję świadomie do Maratonu Komandosa. Jak to oceniasz?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Wiadomo, że bieganie z obciążeniem i w mundurze jest dużo cięższe niż w spodenkach i koszulce na ramiączkach. Jednak zawsze sobie myślę podczas takiego biegu, o ludziach, którzy z 3 lub 4 razy cięższym plecakiem wchodzą na ośmiotysięczniki. Co oni musza przeżywać w trakcie takiego marszu. To zdecydowanie dodaje mi otuchy i sił podczas biegu, który jednak nie trwa kilka dni czy miesięcy, lecz parę godzin. Mimo tych kilku godzin, człowiek czuje się, jakby faktycznie zdobył Mount Everest. Po takim biegu również wiadomo, że czas regeneracji organizmu jest dłuższy, niż po zwykłym maratonie, jednak mój organizm, pozwala mi już w trzeci dzień zrobić konkretny trening.

 

Porównanie skoku ze spadochronem do finiszu w maratonie z czasem nawet poniżej 3. godzin to i tak dość ryzykowna próba. Ale pokuszę się, Mariusz, co wspólnego według ciebie mają te dwa ekstrema? Ale proszę sięgnij może gdzieś głębiej, może do duszy, podświadomości, no sorry.

fot. POLSKIE Maratony.PL
Jeżeli chodzi o skok, to po wyjściu z samolotu czy ze śmigła najważniejsze jest to żeby bezpiecznie wylądować, bez żadnej kontuzji. Z kolei z maratonem jest podobnie, jeżeli chodzi o kontuzje, natomiast ten bieg na pewno jest dużo bardziej męczący. Porównanie bardzo trafne, ponieważ i skok, tzn. bardziej lądowanie i cały bieg maratoński niesamowicie obciąża stawy: kolanowy, skokowy i biodrowy. A wchodząc w moją osobowość to bardzo cieszę się, z tego, że bezpiecznie wylądowałem na ziemi jak i z tego, że ukończyłem z dobra lokatą maraton i że kolejne mogę dopisać na swoje konto.

 

Ktoś powiedział, „bieganie to najlepsza z form ruchowych, jakie przytrafiły się człowiekowi”. Zgadzasz się z tym?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Ależ oczywiście, że się zgadzam. Jak najbardziej jest rozwijająca wszechstronnie dyscypliną sportową. Zaangażowana jest większość mięśni w ruch. Można najszybciej zrzucić zbędne kilogramy, jak i poprawić swoja kondycję. Jednak trzeba rozgraniczyć bieg. Możemy trenować amatorsko, dla zdrowia, jak i na wyższym poziomie gdzie zdrowie nasze jest naruszane. Nie tylko w bieganiu jest tak, że wyczynowo trenując osiągamy  lepsze wyniki, ale oczywiście wszystko to kosztem zdrowia. Wchodzą w to m.in. kontuzję, które w bieganiu są nieuniknione. Ścięgno Achillesa, mięsień dwugłowy uda jak i same stopy, paznokcie schodzące itp. rzeczy to najczęstsze  bolączki biegaczy maratońskich.

 

Czy masz cel?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Chyba każdy ma jakiś cel. Ja wyznaczam sobie cele z tygodnia na tydzień pokonując kilometry na treningach i uczestnicząc w zawodach, jak również z roku na rok. Na ten rok moim celem jest przebiegnięcie setnego maratonu. Brakuje mi do tego wyczynu 16 ukończonych biegów. Cały czas w natarciu.

  

 

Kiedy wielki Haile bił rekord świata w Berlinie, średnio każde 100 metrów przebiegał w 18 sekund! Niezły z niego byłby sprinter. Zadam pytanie zamknięte, ale możesz je dowolnie rozwinąć: czy białe geny kiedyś wygrają?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Haile Gebreselassie to fenomen biegów długich. Biegał 5km wygrywał, biegał 10km wygrywał, teraz przyszła kolej na maraton, w którym też mu nieźle idzie. Jeżeli chodzi o biegaczy czarnoskórych, to jest ciekawa sprawa. W sprintach generalnie oni dominują, mając przewagę włókien mięśniowych, szybkokurczliwych, które to powodują częstsze skurcze mięśni, co jest równoznaczne z szybszym biegiem, jednak ostatnio na jakichś wysokiej rangi zawodach, na 100m wygrał biały człowiek, co było nie lada niespodzianką. Nie ma reguły na to. I myślę, że to samo jest u długasów. Jeżeli znajdzie się pracowity talent u zawodnika białego, to może dać rade najlepszym Etiopczykom i Kenijczykom.

 

Znana Ci jest zapewne teza, że zwycięstwo zapewnia nam głowa a nie tylko mięśnie i wytrenowanie. Nie w pełni się z tym zgadzam, bo jeśli postawić koło siebie dwóch ambitnych i dobrze wyszkolonych zawodników, to, co stoi na przeszkodzie, aby wygrał ten mocniejszy fizycznie i technicznie i taktycznie? Jak to jest w Twoim przypadku, ciało czy głowa?

fot. POLSKIE Maratony.PL
W moim przypadku te dwie rzeczy się uzupełniają. Ciało, jeżeli mnie zawiedzie, to wtedy włącza się psychika. Ona nie jest tak wykształcona, żeby mi wmawiać, że nie dam rady, tylko mnie jeszcze bardziej mobilizuje i pomaga w przezwyciężaniu zmęczenia i bólu. A jeżeli chodzi o to, co napisałeś to również mógłbym polemizować. Ponieważ są goście wybiegani, trening kilkugodzinny to dla nich codzienność, mięśnie wykształcone itd. a jeżeli podczas biegu coś im się stanie, np.: złapie ich kolka, zrobi im się odcisk czy coś w tym stylu, co bardzo przeszkadza na trasie, psychika może powiedzieć „dziękuję bardzo” i kończymy bieg.

 

Co byłoby dla ciebie największym wyzwaniem, naprawdę największym, niekoniecznie skoki i biegi. Chodzi mi o taką rzecz, o której nawet Ty na razie, boisz się nawet pomyśleć?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Nie mam takiej rzeczy na razie. Może na emeryturze o czymś pomyślę J

 

 

 

 

 

Brak czasu to obecnie domena aktywnych ludzi, przy okazji wielkie dzięki za ten wywiad. Powiedz, co Cię interesuje poza sportem, ewentualnie, co chciałbyś w przyszłości potraktować jako swoje hobby?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Poza sportem może doczekam wnuków i ich zarazić bieganiem, a może pójdą drogą dziadka.

 

 

 

 

Czy masz Wiarę?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Oczywiście, że tak.

 

 

 

 

 

 

“The Eye Of The Tiger" towarzyszyła Michalczewskiemu przy każdym wejściu na ring. Natomiast niejednego maratończyka zenergetyzowałby „Maratończyk” TSA. A co Ciebie pobudza, gdy śmigasz ze słuchawkami na trasie?

fot. POLSKIE Maratony.PL
Generalnie to muzyka nowoczesna. Mimo moich lat lubię posłuchać dobrych, świeżych kawałków.

 

 

 

 

Wielkie dzięki za wywiad! I na koniec, masz swojego idola? Nazwisko proszę!

August Jakubik - ultramaratończyk

 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
Webdesign by Webmedie.dk Ny hjemmeside