Grzegorz Dulnik
Volkswagen Prague Marathon
Volkswagen Prague Marathon
Przez te ćwierć wieku w maraton w stolicy Czech ukończyło ponad milion osób, a wśród nich tysiące Polaków. Zapytaliśmy kilku z nich, jak wspominają swoje starty w Pradze? Marian Kosakowski to prawdziwy weteran praskiego maratonu. Po raz pierwszy w czeskiej stolicy wystartował ponad 15 lat temu. Od tamtego czasu powracał kilka razy na urokliwą trasę prowadzącą z Rynku wzdłuż Wełtawy. Do startu w Pradze skutecznie namawia również swoją rodzinę.
- Spośród sześćdziesięciu maratonów, które dotychczas przebiegłem, w Pradze wystartuję po raz szósty. To nie przypadek, że chętnie tu wracam, podoba mi się tu praktycznie wszystko, miejsce startu i mety, widok miasta z perspektywy biegacza po doping tysięcy mieszkańców. Do największych atutów imprezy należy fantastyczna organizacja, piękne miasto i szybka trasa – podkreśla. - W Pradze przed kilkoma laty biegałem maraton z żoną, tym razem pobiegnę z synem, któremu mam nadzieję też spodoba się ten maraton. To przecież europejska złota liga – mówi z przekonaniem.
Z kolei Adam Krzystolik z Katowic maraton w Pradze pokonał…17 lat temu. Jednocześnie był to jego debiut na królewskim dystansie. Jak wspomina, w 2002 roku biegowy świat imprez wyglądał inaczej niż dzisiaj.
Volkswagen Prague Marathon
Volkswagen Prague Marathon
- Wtedy w Polsce były rozgrywane może 2-3 maratony, ponieważ do startu, pomimo solidnych przygotowań, podchodziłem z niepokojem i oczekiwaniem dużych przeżyć – chciałem wybrać maraton rozgrywany na jednej pętli – wspomina Adam Krzystolik. - W Polsce było to Dębno, rozgrywane przy ‘częściowym ruchu samochodowym’, za radą znajomego, który chwilę wcześniej biegł w Wiedniu, chciałem wybrać imprezę dużą i solidnie przygotowaną, a przy tym możliwie bliską. I tak trafiłem na Prague International Marathon, czyli pim.cz. Ta miła nazwa towarzyszyła mi już wszędzie w moich przygotowaniach. Gdzie tylko mogłem miałem wpisane ‘PIM!’ włącznie z budzikiem. Często biegałem o 4-5 rano – zaznacza biegacz ze stolicy Górnego Śląska.
- Praga okazała się fantastycznie przygotowana, świetnie zorganizowana, nawet pogoda była na medal, o walorach widokowych trasy nie wspominając. W biegu GP na 10k startował mój idol – Haile Gebrselassie. Mieszkałem u moich czeskich znajomych, na trasie i mecie kibicowała mi żona z córką, oraz pozostali ‘wspieracze’ tej dość egzotycznej wtedy pasji: ociec, wujek (trener lekkiej atletyki) i kuzyn. Do dzisiaj wspomnienia tego startu budzą uśmiech zadowolenia i miłe wspomnienie – jakich emocji człowiek doświadcza na mecie maratonu, zwłaszcza pierwszego. Niezapomniane. Medal - choć znacznie mniej okazały niż te współczesne –pozostaje jednym z najważniejszych na mojej ‘ściance’ – podkreśla Adam.
W pakiecie startowym praskiego maratonu z 2002 roku biegacze otrzymywali ramkę z napisem „marathon runners have one less thing to do in life” (tłum. "Maratończycy mają w życiu jedną rzecz mniej do zrobienia"). – Proste i prawdziwe. Do dzisiaj mam na ścianie zdjęcie z mety w tej ramce. Na ujęcia z tego biegu patrzę z wielką radością – mówi.
Dla Piotra Kotkowskiego z Warszawy maraton w Pradze był jego trzecim startem na królewskim dystansie. Wcześniej biegał w Krakowie oraz w Berlinie. Do stolicy Czech na maraton przyjechał w 2016 roku. - Już przed startem wiedziałem, że o dobry wynik będzie ciężko. Oczywiście chodziło o pogodę, było bardzo ciepło - wspomina. - Zapisując się na maraton odbywający się w maju brałem pod uwagę takie ryzyko. Organizatorzy jednak stanęli na wysokości zadania, nie brakowało punktów z napojami oraz dobrze zaopatrzonych bufetów. Trasa była bardzo widowiskowa i turystyczna, a Most Karola, który przecież zwykle pęka w szwach od turystów w ten niedzielny poranek należał tylko do nas. Szczególnie podobał mi się fragment trasy, gdy biegliśmy wzdłuż Wełtawy. Poza tym strefa startu i finiszu na praskim Rynku miała fantastyczną oprawę – przyznał.
W pamięci biegacza ze stolicy utkwił jeszcze moment z końcówki maratonu. – To było w okolicach 40 kilometra. Opadałem z sił i pojawił się moment zwątpienia. Wtedy jeden z kibiców podbiegł do mnie i zaczął motywować mnie krzykiem. Co prawda nie znam czeskiego, ale przekaz był na tyle skuteczny, że ruszyłem dalej – relacjonuje. – Jeszcze inny obrazek, który zabrałem z trasy praskiego maratonu to…przelot myśliwców nad rzeką. Ten niecodzienny widok dodał mi animuszu – wspomina Piotr Kotkowski, który bieg ukończył z wynikiem 3:14:45.
Wszystko zaczęło się od czeskiego piwa i…trasy naszkicowanej na serwetce
Twórcą największego czeskiego maratonu był Włoch, Carlo Capalbo, który spotkał się przy piwie z Gerindo Bordinem, mistrzem olimpijskim w maratonie. W ten sposób dwóch Włochów przy czeskim piwie stworzyło legendarny czeski maraton, szkicując jego trasę na zwykłej serwetce. Pomysł poparł Emil Zatopek a prezydent miasta odniósł się do niego z entuzjazmem.
W pierwszej edycji Prague Marathon w 1995 roku wzięło udział aż 15 tysięcy uczestników, ale należy pamiętać, że biegowi głównemu towarzyszyły zmagania na dystansach 9,2 km oraz 4,8 km, a także biegi dziecięce. Do mety maratonu dotarło dokładnie 985 osób.
Dzisiaj bieg na królewskim dystansie w stolicy Czech to jedna z największych imprez na świecie z frekwencją oscylującą w granicach 10 tysięcy osób. Chętnych na start w Pradze z pewnością znalazłoby się więcej, ale organizatorzy nie są w stanie wyobrazić sobie, aby bieg ruszał z innego miejsca niż praski Rynek. To właśnie miejsce startu i finiszu stoi na przeszkodzi w zwiększeniu limitu uczestników.
Szybka, turystyczna trasa
Trasa praskiego maratonu jest płaska i dość szybka. Byłaby jedną z najszybszych, gdyby nie kostka brukowa, której nie brakuje na części ulic. Taki to już urok biegania w historycznym centrum miasta.
Trasa zaczyna się na Rynku i prowadzi wzdłuż Wełtawy. Jest bardzo turystyczna, biegnąc maraton można zobaczyć wiele charakterystycznych miejsc w Pradze. To gratka dla tych biegaczy, którzy lubią zwiedzać podczas startów. Trasa biegu prowadzi przez siedem mostów, w tym legendarny Most Karola.
Spośród wszystkich maratonów, które odbywają się w maju to właśnie Volkswagen Prague Marathon legitymuje się najlepszymi wynikami. W ubiegłym roku bieg wygrał Amerykanin Galen Rupp, który uzyskał rewelacyjny czas 02:06:07.