ROZMOWA Z
Piotrem Horałą
maratończykiem, wrocławianinem
Andrzej Derfert: Dlaczego tak wielu z nas, biegaczy, pół żartem – pół serio mówi o sobie jako o wariatach?
Piotr Horała: Myślę, że dzieje się tak, dlatego że bieganie dla wielu „zwykłych” ludzi jest męczące – a ludzie nie lubią się męczyć. Dla wielu ludzi maraton to jakiś kosmos – a już bieganie takiej liczby maratonów lub innych biegów w krótkim odstępie czasu można nazwać wariactwem. Myślę ze biegacze robią takie dmuchanie na zimne i sami siebie tak nazywają, wg mnie to jest dobre podejście, przeciętni ludzie tego nie robią.
Dobrze a jeżeli dla przeciętnych Kowalskich widok gościa biegnącego w rajtuzach jest na tyle niecodzienny, zabawny i zaskakujący, że koniecznie muszą to zjawisko jakoś zdefiniować, to jak do tego podchodzisz?
Każdy ma prawo do swojego podejścia do sprawy – jeżeli ktoś widzi w tym coś dziwnego nie można mu tego zabronić – pytanie czy takie ocenianie jest dobre, ale to już inna sprawa. Ogólnie nie powinno się zabraniać ludziom bycia innym, wychodzenia przed szereg. Trzeba pamiętać, że inni ludzie mają swoje pasje i nie powinno się ich zmuszać, aby zaczęli biegać czy robić coś, co my robimy.
Wchodząc w Twój profil na popularnym portalu biegowym, można dostać oczopląsu! Biegasz, więc na ilość a nie na jakość?
Myślałem, że to oczywiste, że skoro mam tyle biegów to biegam na ilość, ale skoro masz wątpliwości to odpowiem – skoro nie umiem biegać szybko-biegam dużo. Taki plan kiedyś sobie założyłem i powoli go realizuję. Najważniejsze z tego planu jest to, że chciałem przebiec kiedyś 100 maratonów, że potoczyło się to tak szybko – nic już na to nie poradzę. A czemu biegam tak dużo – lubię biegać z ludźmi i im częściej to robie to jestem bardziej szczęśliwy – to jest to, co mnie kręci.
Masz zaliczone wszystkie biegi pod nazwą „Dwumaraton Bydgoski” a jest tego na razie 30 maratonów. Przy okazji, co sądzisz o tej imprezie?
Jeżeli chodzi o ścisłość to maratonów nad kanałem było 34 – a tak naprawdę jak pamiętasz to wcześniej ta impreza się inaczej nazywała :-).
Przechodząc do pytania – jak dla mnie najlepsza impreza biegowa w Polsce.
Bardzo dobra trasa, świetne zaplecze- spanie, jedzenie, prysznice, sauna oraz organizacja i tzw. „bibeloty” jak to nazywam. W pierwszej edycji nieśmiertelniki, w drugiej medale z drewna, był też jeden szklany a w trzeciej komplet kubków. No i coś na koniec dla tych, co biegali wszystkie biegi – nagrody specjalne. Miło jest takie coś dostawać
Piotr, powiedz czy Twój kapelusz to swego rodzaju totem, bandera biegowa, swoisty krucyfiks maratończyka, zdradź nam to w końcu!
Szczerze mówiąc pomysł biegania w kapeluszu zrodził się po tym, że kiedyś miałem czerwoną czapeczkę z daszkiem do biegania – ale po pierwsze dużo ludzi w niej biegało, a po drugie gdzieś ja zgubiłem i stwierdziłem, że miło będzie jakby ludzie łatwiej dostrzegali mnie w tłumie. Stwierdziłem, że jeżeli Wojtek G. ma swój charakterystyczny kapelusz to ja też powinienem mieć coś takiego – i akurat miałem pod ręka gdzieś kapelusz wojskowy to w nim zacząłem biegać. Oczywiście też go kiedyś zgubiłem, na szczęście dostałem drugi od Jakuba N. i teraz w nim biegam, głównie od wiosny do jesieni, bo w zimie czasem za zimno i lepiej ubrać zwykłą czarną czapkę.
Pofantazjujmy trochę…, Jeżeli maiłbyś nieograniczone możliwości finansowe i zaspokoił już swoje potrzeby, co byś zrobił z bieganiem, dla biegów, biegaczy? Nie rozwodź się za dużo, bo chodzi o sedno Piotrze.
Co bym zrobił z bieganiem – pewnie organizowałbym darmowe biegi, co tydzień w innym mieście albo nawet dwa w tydzień – aby zwykli ludzie widzieli, że jest to proste i przyjemne. Szczerze mówiąc mając górę pieniędzy można zrobić bieg idealny, bo można opłacić wszystko i dać fajne medale zrobić świetne zaplecze rozdawać 3 posiłki do wyboru mięsne i wegetariańskie. Można także jakieś konkursy dla całych rodzin, rozłożyć wesołe miasteczko, ogólnie można dużo – można wszystko.
Widziałeś film „Trio z Belleville” , pytam, bo wiem, że interesujesz się anime. Dla mnie to kult! Co Ty na to?
Szczerze, to nie widziałem, wiem już, co muszę nadrobić skoro jest to jakiś kult dla Ciebie. Ogólnie z anime to oglądam dużo odcinkowych serii a ulubiona to zdecydowanie „Death Note”.
Co byś zmienił w swoim życiu, gdyby GŁÓWNYDYREKTORMARATONMAN dał Ci powtórną szansę?
Biegałbym więcej – nie no żartuje. Ogólnie nie chciałbym nic zmieniać. No może nie chciałbym biegać „sam” - może kiedyś znajdę brakującą część Powersa :-) i wtedy będzie jeszcze lepiej, ale ogólnie nie zmieniałbym nic z tego, co było. Jestem zadowolony z tego, co jest.
No właśnie... hm... „Powers”. Piotr właśnie wymusiłeś jeszcze jedno pytanie na koniec i rozwiązanie jednej zagadki. Nie mogę przez to spać spokojnie, przez Twój nick, pseudo, ksywkę. Chyba nie nawiązujesz do Austina Powers'a z wyśmienitej komedii „Agent Specjalnej Troski”. Pytam oczywiście retorycznie, ale chwila, może podobieństwa dałoby się znaleźć? A co do brakującej części, to, jaka ONA ma być?
Nie, moja ksywa nie miała nawiązywać do nikogo znanego, po prostu wymyśliłem sobie, że powinna mieć jakiś związek z „mocą” - podobnie jak w piosence mojego ulubionego zespołu Helloween - „Power” gdzie śpiewają „We've got the power, we are divine”(Mamy moc, jesteśmy boscy)- no może z tą boskością trochę przesadzili, ale chodzi o samą mocą, która jest ważną rzeczą podczas biegania :-)
Jeżeli chodzi o tą brakującą część układanki to powinna to być kobieta z pasją, niekoniecznie musi też biegać – myślę nawet że dobrze by było jakby nie biegała a robiła coś innego(ale jak będzie biegać to też dobrze). Nie mam wielkich wymagań – najważniejsze to aby była często uśmiechnięta i chociaż czasem kibicowała mi na trasach. Ważne jest to, aby się dobrze dogadywać i umieć znaleźć rozwiązanie w każdej sprawie. Reszta wychodzi w praniu jak to mówią :-)
Dzięki za pytania, miło było się trochę wysilić intelektualnie :-) Pozdrawiam Powers.