Piotr Kosmala
fot.: Jean-Jacques Raynal i Piotr Kosmala
Adventure Racing World Championship
Adventure Racing World Championship
Tegoroczne Mistrzostwa Świata są rajdem typowo ekspedycyjnym, co oznacza, że podczas zawodów niedopuszczalna jest jakakolwiek pomoc z zewnątrz. Na tzw. Transition Areas na zawodników będą czekać jedynie skrzynie z wcześniej przygotowanym sprzętem i wyżywieniem. Nie jest ich dużo - dla 4 osób i 5 do 7 dni zawodów - łącznie ok. 180kg (razem z rowerami).
Adventure Racing World Championship
W piątek, po przemarszu wszystkich ekip przez główną arterię L'Argentière-la-Bessée, zasadniczy start został poprzedzony krótkim prologiem – biegiem na orientację w miasteczku. Trasę prologu należało pokonać w nie więcej niż 45 minut a uzyskany czas i miejsce miały zadecydować o minucie startu w sobotę. Ostatecznie z czasem 26’50” nasz zespół uplasował się na 19. pozycji więc mógł ostatecznie wystartować z 9-minutową stratą.
Adventure Racing World Championship
Adventure Racing World Championship
Punktualnie o 4:00 rano w sobotę zespoły wyruszyły na krótki etap rowerowy. Mieli za zadanie dojechać na zasadnicze miejsce startu zawodów położone w dolinie u podnóża Mont Pelvoux. Limit czasu nie był wyśrubowany, ale i tak wiele ekip przykładało się do pedałowania – sprzyjała temu niska temperatura. Wydaje się, że właśnie ona może mieć duży wpływ na rywalizację. Zapowiadane są upały w ciągu dnia, w nocy (nawet na 1000m npm) temperatura może zbliżać się do zera.
Adventure Racing World Championship
O 6:00 rozpoczęło się prawdziwe ściganie. Z uwagi na bardzo silny wiatr i trudne warunki na lodowcu, jeden długi etap zastąpiono dwoma krótszymi, rozdzielonymi krótkim etapem rowerowym. W efekcie na początku rajdu zawodnicy musieli pokonać podobny dystans przy nieco większym przewyższeniu, jednak nie wspinali się na 3400m npm, jak było to początkowo planowane.
Drugi, nadprogramowy trek okazał się trudną próbą dla naszej ekipy. Szli mocnym tempem na bardzo dobrym 12 miejscu. Jednak niezwykle bolesne skurcze w nogach jednego z zawodników nie pozwalały na kontynuowanie marszu. Sytuacja zrobiła się krytyczna, ekipa zastanawiała się nad zrezygnowaniem z dalszej rywalizacji. Po dwóch godzinach stan poprawił się na tyle, żeby z dużą stratą móc ukończyć etap.
Po kolejnych 24 kilometrach na rowerze, w środku nocy zawodnicy SALEWA TRAILteam wyruszyli na następny ciężki etap treku wysokogórskiego. 40km, 2840m w pionie, w tym etap linowy. Niestety, jak dla wielu innych ekip, było jasne, że nie mają szans na ukończenie pierwszego etapu kajakowego przed tzw. dark zone. Przy wysokim poziomie wody można spodziewać się szeregu rapidów o stopniu IV i pokonywanie tych etapów między 20:00 a 7:00 jest zabronione.
Trzy ekipy, nowozelandzki Seagate, szwedzki Thule i francuski Raid Quechua zdołały przepłynąć cały pierwszy etap raftingowy i kajakowy. Dało im to 11 godzin przewagi, których odrobienie dla goniących ich ekip może okazać się bardzo trudne. Polski zespół znalazł się wraz z kilkoma innymi na 20. pozycji. Dopiero o 6:45 rano w poniedziałek będą mogli rozpocząć etap kajakowy.
Trasa o łącznej długości prawie 500 kilometrów została podzielona na 20 etapów (170km biegu i trekkingu - w tym etapy wysokogórskie, trawers lodowców, zadania linowe, canyoning; 230km na rowerze górskim i 90km na wodzie). W poniedziałek rano przed większością ekip wciąż do pokonania 80% tego dystansu i tysiące metrów przewyższenia. Zwycięzców na mecie w położonym nad Morzem Śródziemnym Roquebrune-Cap-Martin oczekuje się w środę, jednak dla wielu te zawody potrwają dłużej, dla niektórych aż do soboty.
witryna zawodów
więcej zdjęć
Czytaj też:
Mistrzostwa Świata w Adventure Racing '2012