Najlepsi na pokonanie blisko 90 kilometrów po górach i bezdrożach nie potrzebowali doby – starczyło im 18 godzin. Szli w szalonym tempie – przeciętnie 5 kilometrów na godzinę. Rajd Wulkany 24 h ukończył co szósty startujący.
fot. Piotr Maas
fot. Piotr Maas
Sobotni poranek, dochodzi 8. U stóp Wilkołaka, przy boiskach na Lubelskiej, zbiera się grupa kilkudziesięciu osób, ubranych w stroje sportowe lub trekkingowi. Większość wyposażona jest w kije do nordic walking. Na plecach – peleryny, bo pada. Pogoda nie jest wymarzona, jeśli wziąć pod uwagę, że przed piechurami cały dzień i noc chodzenia. Każdy patrzy w niebo, wypatrując słońca, które jeszcze pół godziny wcześniej zachęcało do wędrowania. Nikt jednak nie ma zamiaru rezygnować.
fot. Piotr Maas
Ubierają się w koszulki z logo „Wulkany 24 h”, zakładają specjalne, ergonomiczne chusty na głowę. Do ręki dostają mapy Krainy Wygasłych Wulkanów, przekazane przez Urząd Miejski w Złotoryi, oraz wykaz punktów kontrolnych. Obecność na nich mają potwierdzać specjalnymi perforatorami na kartach startowych. Przed nimi mordercza wędrówka Szlakiem Wygasłych Wulkanów – jednym z najpiękniejszych szlaków Pogórza Kaczawskiego. 88 kilometrów – jeśli nie pobłądzą.
fot. Piotr Maas
Wulkany 24 h zorganizowała garstka zapaleńców z Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking. – Organizowaliśmy tego typu imprezę pierwszy raz, ale dużo się nauczyliśmy, staraliśmy się zebrać jak najwięcej opinii uczestników. Wiemy już, co jest do poprawki. Z pewnością trzeba lepiej oznakować trasę, jeśli chcemy przyciągnąć tych, którzy słabiej orientują się w ternie, ale mają ochotę powędrować.
fot. Piotr Maas
Przesuniemy też start o kilka godzin wcześniej, żeby wykorzystać te najkrótsze czerwcowe noce. To świetna promocja nie tylko nordic walkingu, ale przede wszystkim Pogórza Kaczawskiego i Krainy Wygasłych Wulkanów. Dlatego już teraz zapraszamy na drugą edycję Wulkanów 24 h.
fot. Piotr Maas
Będzie jeszcze piękniej i bardziej męcząco – zachęcają organizatorzy.
więcej >>>
witryna >>>
galeria >>>